17 kwietnia ruszyła kampania reklamowa marki Roleski. Producent musztard, majonezów, sosów i ketchupu współpracował przy niej ze światowej sławy fotografem – Olivierem Toscanim. Na dwunastu zdjęciach prezentowani są bohaterowie krainy – królowie, senatorowie i ambasadorowie. Od Katarzyny Wyśmienitej, królowej ketchupu, prezydent republiki, zwierzchnika sił zbrojnych Fantazji po Henryka Tradycyjnego, królewicza majonezów, senatora republiki, komisarza ds. przyjęć i bankietów. Osoby różnych ras w oryginalnych fryzurach i stylizacjach, mają symbolizować poszczególne produkty promowanej marki. W spocie towarzyszy temu idylliczna piosenka śpiewana głosem z obcym akcentem i opisująca życie w Królewskiej Republice, którą kierują prezentowani bohaterowie.
Sama reklama stała się viralem w internecie. Nie dlatego, że jest tak dobra. Ale dlatego, że jest idiotyczna. Ta reklama to chaos, ale i tak może się opłacić firmie. Reklama wygląda jak promowanie równości rasowej, co w kontekście sosów wygląda idiotycznie i prześmiewczo. Sama koncepcja ociera się o groteskę i zły smak. Wielu odbiorców już przyprawiła o konsternację, a to dopiero początek kampanii. Z drugiej strony pozwala marce wyróżnić się w natłoku reklam. Przekaz założony przez twórców jest do odgadnięcia tylko przez osoby o wybujałej wyobraźni.
Portal Fotopolis ładnie wyjaśnia o co w tym wszystkim chodzi:
„Inspiracją dla kampanii była mityczna kraina Hyberborea, która według starożytnych greków miała znajdywać się “po drugiej stronie wiatru”, a której mieszkańcy żyli w idealnej harmonii. W myśl tej idei firma Roleski we współpracy z fotografem stworzyła wyimaginowany świat nazwany “Królewską Republiką Roleski”, zamieszkiwany przez istoty będące ambasadorami smaków i doznań. To właśnie ich wyobrażenie przedstawiają zdjęcia, które możecie zobaczyć w galerii. W wersjach, które będziemy mogli zobaczyć na mieście, są dodatkowo opatrzone opisem informującym nas o roli pełnionej przez postaci w Republice Roleski. Przyznamy, że tego typu sesje raczej nie kojarzą się z majonezem i co najmniej wywołają uśmiech na twarzach oglądających.”
Niby idiotyczna, ale jednak nie taka głupia!
Po pierwsze, Obok nowej kampanii przypraw Roleski na pewno nie da się przejść obojętnie. Wybija się na tle nudnych, sztampowych reklam konkurencji, przy tym śmieszy i intryguje. Sam pomysł na budzącą największe emocję sesję jest oryginalny i marka mogłaby zbudować wokół niego ciekawą komunikację. W końcu funkcjonujemy w świecie przesyconym reklamami, więc świeża forma na wyróżnianie się w tłumie jest jak najbardziej wskazana.
Po drugie, gdy minęło uczucie szoku i dezorientacja odczułam pozytywne emocje - doceniam odwagę i zdrowy dystans marki. Sam pomysł nie jest w końcu taki zły - przedstawienie mało atrakcyjnych codziennych produktów jako ambasadorów smaków w „Królewskiej Republice” jest ciekawym pomysłem. Ktoś jednak w pewnym momencie chciał za bardzo. W tym wypadku forma przerosła treść i potencjalny odbiorca takiego spotu nie wie za bardzo o czym myśleć i w głowie pozostaje mu tylko pytanie „co ja właśnie zobaczyłem?”
Mimo tego, że nie jestem entuzjastką samej reklamy., jedno trzeba przyznać – zdjęcia są świetne! Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Zestawienie świetnie wystylizowanych modeli ze niezbyt współczesnym designem opakowań w ascetycznej stylistyce - to dwa różne światy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.