Pożeracze czasu w internecie, a reklamy
Zacznijmy od bardzo popularnego w środowisku studenckim serwisu kwejk.pl. Stosunkowo niedawno rozpoczęła się walka pomiędzy administratorami strony, a jej użytkownikami. Ci pierwsi zalewanie serwisu reklamami tłumaczyli tym, że ich jedynym źródłem zarobku są właśnie one, użytkownicy natomiast ripostowali to zmniejszeniem "przyjazności" serwisu spowodowaną nadmiarem reklam. "Zmniejszenie przyjazności" to jednak lekkie niedomówienie w tym przypadku - pełnoekranowe reklamy wyskakujące przy każdym otwarciu witryny, nieraz zamknięcie ich graniczy z cudem, kliknięcie we wcześniej wspomniany krzyżyk odsyła nas do innej witryny itd.
Rozwiązaniem wszystkich tych problemów jest oczywiście Adblock, jednak jak przypominali administratorzy kwejka korzystanie z tego programu nie daje im szansy zarobku ergo nie daje im możliwości normalnego prowadzenia strony.
Między młotem a kowadłem
Wychodzi więc na to, że albo damy zarobić twórcom naszych ulubionych serwisów albo będziemy się cieszyć bezstresowym przeglądaniem bezkresnej krainy zwanej internetem. Wydaje mi się, że złotym środkiem, który twórcy tego typu stron powinni zachować jest ograniczenie ilości (oraz natarczywości) reklam. Skoro całkowita eliminacja reklam jest niemożliwa to może chociaż ich ograniczenie. Po rozum do głowy poszli wcześniej wspomniani administratorzy kwejka, którzy wyeliminowali najbardziej irytujące reklamy pełnoekranowe, których wyłącznie nie raz wymagało od użytkownika przynajmniej dyplomu informatyka. Dzięki temu (w teorii) wielu użytkowników miało trwale wyłączyć adblocka na ich witrynie co zgodnie z przysłowiem można podsumować "wilk syty i owca cała".
Apeluję więc do twórców tego typu witryn jako ich użytkownik - wystarczy zmniejszyć ilość reklam do takiej, aby nie utrudniały w odbiorze strony, a jednocześnie generowały dla was odpowiednie zyski, bo jak wiadomo lepsza jest część czegoś, niż całość niczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.