Blog studentów dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Opolskim o multimediach w PR i reklamie
piątek, 22 maja 2015
PP a PR!
26 października 2012 roku był dniem który tchną nadzieję w polską piłkę. Znakomity były piłkarz, triumfator Pucharu Europy, oraz brązowy medalista Mistrzostw Świata FIFA, Zbigniew Boniek objął prezesurę nad Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Po kilkunastu latach korupcji i kolesiostwa w strukturach tego stowarzyszenia, polscy kibice uwierzyli w to, że osoba o takiej renomie w środowisku piłkarskim na całym świecie, w końcu wyprowadzi związek na właściwe tory nadając mu znaczenia, jednocześnie ocieplając zszargany wizerunek. Po prawie trzech latach zmieniło się sporo, jednak sceptyków nie brakuje i twierdzą oni, że nie wszystkie postulaty zostały zrealizowane tak jak należy. PZPN kontruje jednak każdą przeciwną argumentację, w myśl postępu który poczynili a którego nie było w ostatnich latach. Za jeden z głównych punktów swojego programu poza postawieniem na rozwój młodzieży, prezes Boniek przyjął przywrócenie dawnej świetności Pucharowi Polski który przez ostatnie lata był lekceważony przez poważne kluby. Pierwsza edycja Pucharu Polski pod prezesurą Zbigniewa Bońka to jedynie dwumecz rozgrywany przez drużyny na swoich boiskach. Jednak już rok później wielka akcja pr-owa "#WszyscyNaPuchar", wszechobecna reklama oraz zmiana formuły finału na jeden mecz na stadionie narodowym, przyciągnęła właśnie na warszawski stadion, ponad 37 tysięcy widzów. Mecz Zawiszy Bydgoszcz z Zagłębiem Lubin okazał się wizerunkowym strzałem w dziesiątkę. Finał na najładniejszym stadionie w kraju oraz medialna otoczka pozwoliła wypromować rangę tego wydarzenia. Tegoroczna edycja okazała się pod względem wizerunkowym jeszcze bardziej wartościowa. Rozgrywki PP 2014/2015 posiadały wszystkie elementy które wpłynęły na wzrost ich popularności wśród kibiców. Kluby w końcu zaczęły poważnie podchodzić do tematu, wystawiając na mecze optymalne jedenastki. Mieliśmy również dużą niespodziankę. Do półfinału awansował II-ligowy zespół Błękitnych Stargard Szczeciński, który eliminując kluby z Ekstraklasy stał się największym zaskoczeniem rozgrywek. Redaktor Polsatu Sport, Cezary Kowalski kilkukrotnie podkreślał w swoich felietonach, że gdyby zespół Błękitnych nie istniał to prezes polskiej federacji musiałby sobie go wymyślić. Dodając na koniec fakt gorącego finału, pomiędzy odwiecznymi rywalami Legią Warszawa a Lechem Poznań sprawił, że w tym roku Stadion Narodowy odwiedziło ponad 45 tysięcy widzów a więc około 8 tysięcy więcej niż w edycji z przed roku. Całość wydarzenia pokazała, że drobne zmiany wizerunkowe oraz skuteczne rozreklamowanie produktu wystarczyły by rangę półmartwego wydarzenia zamienić na coś co chce się oglądać i co może mieć normalną wysoką rangę tak jak w innych krajach. PZPN może nie wprowadził takiej rewolucji jakiej byśmy się spodziewali, jednak do perfekcji opanował techniki PR. Zmiany wizerunkowe to przecież podstawa gdy mówimy o strukturach czy instytucjach kojarzonych jedynie z korupcją, a od których chyba najłatwiej jest zacząć. Puchar Polski jest więc najlepszym przykładem jak szybko i bezboleśnie zmieniamy wizerunek otaczającego nas świata, i jak szybko możemy zapomnieć o nieprzyjemnościach związanych z danym tematem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.