Zacznijmy od tego po co w ogóle są reklamy? Otóż są po to aby zachęcić ludzi do wybierania konkretnej oferty. Dzisiaj reklamy spotykamy wszędzie, w telewizji, w radiu, w internecie, na ulicach, witrynach sklepowych. Jest jednak miejsce, w którym reklamy wybitnie działają ludziom na nerwy, mianowicie internet, a dokładnie mówiąc na stronach gdzie można oglądać filmy. Najpopularniejszym takim miejscem jest YouTube.
YouTube Włączając filmik na YouTube, czeka nas wcześniej reklama bądź kilka reklam do obejrzenia. Jakie reklamodawca ma z tego korzyści? Otóż łatwiej mu trafić do zamierzonego odbiorcy. Na przykład kiedy oglądamy filmiki, na których bloggerki opowiadają o makijażach i kosmetykach, reklamodawcą będzie firma kosmetyczna. Dana firma zdaje sobie sprawę, że ludzie którzy oglądają ten filmik, oglądają go dlatego, że interesuje ich ten temat, dlatego łatwiej trafić do potencjalnego odbiorcy.
Reklamodawcy swoją ofertę mogą przedstawiać na różnych odbiornikach. Otóż często będąc poza domem korzystamy ze smartfonów, netbooków, iPadów itp. Urządzenia te również mają zdolność wyświetlania reklam i przede wszystkim korzystania z YouTub'a, z którego korzystamy ze swojego smartfona np. jadąc pociągiem.
Dzięki bezpłatnemu narzędziu jakim jest YouTube Analityc, można kontrolować kto ogląda nasze reklamy i jak na nie reaguje.
Jak widać wyświetlanie reklam na kanale YouTube ma wiele korzyści, dlatego reklamodawcy chętnie korzystają z takiej możliwości i coraz częściej korzystają z możliwości przedstawienia swoich ofert w miejscu, gdzie najłatwiej i najszybciej trafić do klienta.
Jest takie chińskie powiedzenie, że jeden obraz wart jest tysiąc słów. Jeśli tak faktycznie jest to infografika jest warta milion słów...
Cym ona jest ?
Ma przewagę nad innymi tego typu przekazami treści, przede wszystkim przez to, że przedstawia nam je w atrakcyjny sposób. Taka opcja jest dla nas łatwiejsza do zapamiętania i zrozumienia. Fenomenem infografik jest to, że mają zdolność do prezentacji rozciągłych, często trudnych informacji w bardzo prosty sposób. Sprawdzają się świetnie w wielu dziedzinach, ostatnio nawet w reklamie. Niżej widzicie wyjaśnienie tego czym jest infografika na przykładzie właśnie infografiki :)
źródło: http://infographiclabs.com
Czym różni się od zwyczajnej grafiki lub informacji ?
Sama grafika składa się jedynie z ilustracji, logo czy zdjęć. Jest to często jakaś kombinacja tych elementów. Infografika z kolei łączy w sobie kilka różnych mediów, żeby przekazać bardziej skomplikowany przekaz. Infografika jest informacją, ale jest to inny rodzaj informacji. Od standardowej informacji różni się przede wszystkim tym, że nie polega na samym tekście. Infografiki to też mapy, pierwsza została odnaleziona 7500 lat przed narodzeniem Chrystusa w Çatalhöyük.
Tak więc, można powiedzieć, że prymitywną infografikę dawnej tworzyli ludzie prehistoryczni. Na początku były to malowidła na ścianach jaskiń a później właśnie mapy. Może mapy skarbów ;)
Rodzaje infografik.
Taka, która bazuje na danych statystycznych. "Informacje graficzne są wizualnymi narzędziami, przeznaczonymi do przekazywania złożonych informacji w sposób szybki i łatwy do przyswojenia. Narzędzia te zawierają diagramy, wykresy, tabele, mapy czy wykazy. W przypadku wykresów mogą to być np. wykresy słupkowe lub kołowe. Dzięki nim można podsumować i przedstawić wiele złożonych informacji statystycznych."*
Przykład:
*
Infografika bazująca na osi czasu.
W nich informacje i wydarzenia "osadza" się w czasie.
Prezentacja chronologicznej kolejności wydarzeń rozmieszczona jest wzdłuż linii, która pozwala odbiorcy szybko zrozumieć różne relacje czasowe. Na rysunku: Chcesz zrozumieć fenomen przyrostu popularności Facebooka od początku jego istnienia? Poświęć 5 minut tej infografice.*
*
Kolejnym przykładem jest infografika, która bazuje na procesach.
Takie można najczęściej zobaczyć w fabrykach lub biurach. Zazwyczaj obrazują jakiś proces, jak np ta:
źródło: pl.123rf.com
Infografika geografii i lokalizacji.
"Jest to najczęściej pojawiający się rodzaj ikonografik, które można spotkać wszędzie – począwszy od map szkolnych po skomplikowane grafiki astronomiczne. Tego typu ikonografiki zawierają linie, symbole, ikony, schematy, tabele, strzałki i kropki. Istnieje wiele typów linii (równoległe, przerywane, proste), stosowane w celu określenia np. mapy metra, ulic, dróg czy torów kolejowych. Istnieje również wiele ikon i symboli dla określenia poszczególnych punktów orientacyjnych, tj.: szkoła, kościół, szpital czy bank. Ważnym elementem jest również skala, która określa stosunek przedstawionych obiektów do rzeczywistości."*
Przykłady:
źródło: www.gazetawroclawska.pl
źródło; www.quantum.pl
Różne rodzaje.
Istnieją infografiki korporacyjne, które prezentują wyniki, strukturę i działalność różnych firm i organizacji. Informacyjne- po prostu informują. Są także wideografiki i mailingi. Co to takiego ?
Wideografika to infografika, ale wzbogacona o animację wideo natomiast mailingi to czytelne infografiki znajdujące zastosowanie w e-mail marketingu.
Od dawna wiadomo, że
wykorzystanie wizerunku celebrytów w reklamie może bardzo
korzystnie wpływać na odbiór reklamy oraz promowanych produktów,
marek i usług. Od kiedy jednak internet zaczął grać coraz większą
rolę, większą też rolę zaczęli odgrywać autorzy blogów oraz
wideoblogów. Dzięki temu, że ich treści zyskują szerokie grona
fanów, oni sami cieszą się coraz większą popularnością i
rozpoznawalnością. Nic dziwnego nie ma więc w tym, że
reklamodawcy coraz chętniej wykorzystują vlogerów do promocji
danych produktów i marek.
Na pomysł by
umocnić pozycję marki poprzez współpracę z polskimi YouTuberkami
wpadła firma Avon, która założyła kanał w serwisie YouTube, na
którym umieszczane są filmiki z udziałem znanych i lubianych
polskich vlogerek urodowych. Są to autorki vlogów na których
umieszczają one porady związane z urodą i wizażem, oceniają
produkty kosmetyczne czy pokazują jak wykonać makijaż. Filmiki o
tematyce urodowej cieszą się ogromną popularnością na całym
świecie, również i w Polsce mamy wiele vlogerek, które osiągnęły
spory sukces w serwisie YouTube.
Współpraca Avon z
vlogerkami polega na tym, iż od poniedziałku do piątku na kanale
MakeupTV (należącym do Avon Polska) umieszczane są krótkie
filmiki dotyczące porad urodowych z wykorzystaniem kosmetyków marki
Avon. W projekcie bierze udział pięć znanych i lubianych vlogerek,
które kolejno tworzą filmy dla kanału MakeupTV, w których
pokazują właściwości kosmetyków, ich zastosowanie, a także
przedstawiają jak wykonać makijaże i fryzury z wykorzystaniem
kosmetyków Avon.
Pomysł na
stworzenie takiego kanału był dobry ze względu na to, iż sprzedaż
kosmetyków Avon prowadzona jest poprzez konsultantki, które oferują
klientkom wybór produktów z katalogu. Ponieważ z reguły klientki
podczas dokonywania wyboru nie mają możliwości obejrzeć produktów
na żywo, możliwość obejrzenia produktu na filmie może okazać
się bardzo pomocne. Dzięki temu potencjalne klientki mogą zobaczyć
jakie są właściwości kosmetyków, jak kolory kosmetyków do
makijażu prezentują się na twarzy a także mogą dowiedzieć się
o cechach produktów, które nie zostały opisane w katalogu.
Dzięki
temu, że filmy dla MakeupTV tworzone są przez znane i lubiane
vlogerki, kanał może być odwiedzany przez wierne fanki tychże
vlogerek, co podnosi oglądalność. Widzowie, którzy darzą
sympatią i zaufaniem współautorki kanału MakeupTV, chętniej
sięgną po kosmetyki przez nie prezentowane.
Krótki opis
Facebooka i Twittera już za nami. Czas na portal Pinterest i Instagram. Oba te
portale opierają się głównie na zdjęciach i krótkiej treści pod nimi. Ale po
kolei.
„Nazwa Pinterest wywodzi się z dwóch słów:
„pin” (przypiąć) i „interest” (zainteresowania). Oprogramowanie Pinterestu
umożliwia użytkownikowi publikowanie fragmentów wizualnych stron internetowych
w jednym miejscu i ich tematyczne segregowanie. Inny użytkownik może „polubić”
poszczególne elementy, skomentować je oraz umieścić w swojej kolekcji”.
Pinterest może być swego rodzaju albumem. Jeśli „polubimy” dane zdjęcie,
zostanie ono automatycznie dodane do naszego albumu, do którego dostęp zależny jest
tylko od połączenia z Internetem. Jest to swego rodzaju alternatywa dla dysków komputerowych
czy zewnętrznych.. Jak w większości serwisów, aby w pełni móc korzystać z
portalu, wymagana jest rejestracja. Serwis powstał w 2010 roku, a na rynku
Polskim zadebiutował w 2012 roku. Od grudnia 2013 portal dostępny jest w wersji
polskojęzycznej. Obecnie liczba dziennych wejść na Pinterest to ponad 10
milionów. Czy warto? Jeśli ma to być
kolejne konto w serwisie, które będzie nam tylko spamowało pocztę to lepiej
sobie darować. W celu inspiracji – jak najbardziej jestem za.
Instagram,
podobnie jak Pinterest, działa na zasadzie dodawania zdjęć. I tutaj podobieństwo
się kończy. Instagram działa głównie poprzez aplikację na telefon, jednak
możemy z niego korzystać również na komputerze, po wcześniejszej rejestracji. Na
Instagramie możemy dodawać zdjęcia kwadratowe. Jest to opcja charakterystyczna
dla tego serwisu. Zdjęcia możemy obrobić poprzez dodanie filtrów, zmienianie
kolorów czy dodawanie ramek. Może również dodawać kilkusekundowe (max. 15 s.)
materiały wideo. Zarówno zdjęcia jak i wideo możemy uzupełnić opisem,
emotikonami czy hashtagami (#).
Możemy także konto na Instagramie powiązać z kontami na Facebooku, Tumblerze,
Twitterze oraz Flickr. Dzięki temu możemy udostępnić zdjęcie na naszej „ścianie”
na Instagramie oraz w wybranym portalu powiązanym. Na Instagramie istnieje
możliwość obserwacji innych ludzi, naszych znajomych, sław, polityków itd. Część
osób możemy zacząć obserwować dzięki jednemu kliknięciu, inni natomiast muszą wyrazić
na to zgodę. Wersja portalu dostępna jest w 25 językach, także w języku
polskim. „Instagram was created by Kevin Systrom and Mike Krieger, and launched
in October 2010. The service rapidly gained popularity, with over 100 million
active users as of April 2012 and over 300 million as of December 2014”.
Na
koniec ciekawostka, którą jest lista dostępnych filtrów, których możemy użyć do
opisu instagramowych zdjęć oraz krótki opis efektu:
·Normalny
·1977: zwiększona ekspozycja z czerwonym odcieniem.
·Amaro: dodaje światło.
·Brannan: Zwiększa kontrast i ekspozycję, dodaje metaliczny odcień.
·Earlybird: Nadaje zdjęciom starszy wygląd z odcieniem sepii.
·Hefe: Daje większy kontrast i nasycenie..
·Hudson: Tworzy "lodowy” efekt.
·Inkwell: zdjęcia czarno-białe.
·Kelvin: Zwiększenie nasycenia i temperatury.
·Lo-fi: Wzbogaca kolor i dodaje silne cienie.
·Mayfair: zastosowanie ciepłego, różowego odcienia. Pojawia się czarna
ramka.
·Rise: Dodaje "blask" do obrazu, zmiękcza oświetlenie obiektu.
·Sierra: Daje jasny, miękki wygląd.
·Sutro: „Przypalone” krawędzie, światło i cienie wzrastają z naciskiem na
fiolet i brąz.
·Toaster: Postarzanie obrazu przez "spalanie" centrum.
·Valencia:efekt antyczny, rozjaśnia obraz, zwiększając ekspozycję i ocieplenie
kolorów.
·Walden: Dodaje żółty odcień.
·Willow: monochromatyczny filtr, subtelne kolory purpury i półprzezroczystego
białego.
·X-Pro II: Zwiększa brzmienie barw ze złotym odcieniem, nadaje wysoki
kontrast i zaostrza krawędzie.
·Slumber: Efekt retro.
·Cream: Dodaje kremowy wygląd, zarówno ogrzewa i chłodzi obraz.
·Ludwig: Delikatny efekt retro, jasne światło.
·Aden: Filtr ten daje niebieski/zielony, naturalny wygląd.
·Perpetua: Dodaje pastelowy efekt, idealny do
portretów.
Podsumowując.
Czy warto? Jak najbardziej. W przeciwieństwie do Pinterest, na Instagramie
umieszczamy zdjęcia głównie nasze prywatne, dzięki czemu możemy podzielić się
czymś ciekawym lub jaką informacją z naszymi znajomymi.
A teraz
oczekujcie kolejnego, ostatniego już, posta z serii o social mediach.
Znajdziecie w nim kilka słów o YouTube i aplikacji Snapchat.
Za miesiąc będzie lato. Bez słońca i owoców jemy
czekoladę i torty, a od chłodu ratujemy się alkoholem i kaloriami, otulając się
do szalików i grubych kurtek.
W taki moment zmusić ludzi wstać z kanapy i wziąć
do rąk hantle - zadanie nie z lekkich. Dla tego w reklamie wszystkie cele są
dobre: można i nad tłuszczowymi fałdami pośmiać się, i przytoczonym torsem
zwabić, i cudami siły i wytrzymałości zdziwić.
W wodzie wyglądasz inaczej
żródlo - Google grafika- Kreatywna socjalna reklama (str.2)
Fitnes dla zajętych ludzi
żródlo - Google grafika- Fitness dla zajętych ludzi
Czy dobra reklama zawsze musi być kosztowna? Oczywiście.. że nie!
Chyba nawet sam Adam Ćwiekowski,
właściciel Zakładu fryzjerskiego dla Panów nie sądził jak wielką zyska
popularność po udzieleniu jednego wywiadu do Gazety Studenckiej UO.
Wywiad przeprowadziła Monika Mitulla, a słynne zdjęcie na okładkę numeru
Gazety Studenckiej wykonała Agata Patoła.
Przeczytać możemy więc o ogólnej modzie jaka panuje obecnie wśród
mężczyzn na posiadanie brody, oraz o miejscu, które również moim zdaniem
każdy powinien odwiedzić. Nie tylko po to, aby skorzystać z usług fryzjerskich,
ale sam wystrój i klimat tego miejsca przyciąga tłumy. Niestety miejsce to
przeznaczone jest wyłącznie dla Panów, ale teraz każda kobieta może być
spokojna posyłając swego mężczyznę do takiego zakładu.
Fot: Agata Patoła
Tłumy w Zakładzie fryzjerskim dla Panów są spowodowane także faktem, że twarz brodatego mężczyzny jest teraz #ewryłer.
Dzięki dynamicznej kampanii
promocyjnej GS, którą prowadzą studentki III roku Dziennikarstwa i Komunikacji
Społecznej UO, liczba zwolenników gazety nieustannie rośnie. Największą zaletą całej sytuacji jest fakt, że dla samego bohatera -
Adama Ćwiekowskiego - akcja promocyjna okazała się zupełnie bezpłatna. Słynny
numer gazety, który krąży już po całym kraju i nie tylko, ściąga kolejnych
potencjalnych klientów na ul.Koszyka 2a lok2 w Opolu.
Autorskie zdjęcia i filmiki organizatorek
kampanii reklamowej GS krążą po serwisach takich jak: Facebook, Instagram oraz
YouTube. Przykład ten jest jednoznacznym dowodem na to, że dobra
reklama nie musi kosztować setki lub tysiące złotych. Wystarczy pomysł,
zaangażowanie i często - przypadek, ale jednak reklama działa.
Nie wiem, jak wy, ale ja do dzisiaj pamiętam The Jetsons, nie The Jacksons, ale rodzinę Jetsonów, która była kwintesencją naszego ówczesnego wyobrażenia nadchodzącej przyszłości. Latające samochody, życie w kosmosie, elektroniczne domy. Tak według twórców kreskówki miał wyglądać świat 100 lat po wyemitowaniu pierwszego odcinka, czyli w 2062 roku, dziś mamy rok 2015 i powoli zbliżamy się do realizacji pewnych postulatów. Wprawdzie nie mieszkamy jeszcze w kosmosie, a nasze samochody jeszcze nie latają, ale już nowoczesne mieszkania mogą być sterowane z poziomu pilota. No i ta multimedialna szafa...
źródło: Google Grafika - The Jetsons
Multimedialna szafa? Tak, słynna szafa, która sama Cie ubierała, przedstawiała propozycje strojów na monitorze, oczywiście po wybraniu odpowiedniej kategorii. Chyba każdej kobiecie marzy się w domu podobny wynalazek, który pozwoliłby na zaoszczędzenie odrobiny czasu każdego poranka...
źródło: http://mojchorzow.pl
Skansen w Chorzowie jest już całkiem niedaleko szafy Judy. Wprawdzie ten wynalazek nie ubiera nas jeszcze fizycznie, ale wirtualnie już tak! "Mebel" ma specjalne sensory ruchu, które wyłapują naszą sylwetkę, możemy więc ubrać siebie w ludowy strój. Szafa podobnie jak zabawki typu Kinekt wyczuwa nasz ruch, więc możemy tańczyć, skakać, a przy okazji łączyć zabawę z nauką.
Chcemy łączyć nowoczesność z tradycją. Jest to początek projektu multimedialnego, który ma zmienić skansen w miejsce multimedialne - dodaje dyrektor Sośnierz.
(źródło: http://mojchorzow.pl)
Za kilka tygodni w skansenie będzie można również usłyszeć odgłosy zwierząt i dźwięków dobiegających z chat. Moim zdaniem dzięki takiemu zastosowaniu multimediów jesteśmy bliżej historii niż kiedykolwiek! Mi osobiście bardzo podobają się takie zastosowania w Skansenach czy Muzeach. Zresztą podobne zabiegi innowacyjne można było już wcześnie zaobserwować w warszawskich muzeach. A nam pozostaje nic, tylko się cieszyć, że zwiedzanie to już nie tylko chodzenie w kółko i słuchanie przewodnika, które dzieciakom zwykle nudzi się po 20 minutach. Dzięki temu dzieciaki, które rodzą się w dobie technologii czują się jak u siebie i mogą świetnie spożytkować swój czas !
Reklama nie mogłaby składać się z samych obrazków. Istnieć i wzbudzać
większe zainteresowanie pomagają występujący w niej ludzie. Obojętnie,
czy dotyczy ona pasty do zębów, produktów spożywczych, czy odzieży. W
reklamach występują różne osoby: nikomu nie znani, rozpoczynający
karierę aktorską, ale również znane osobistości. Przysłowiowy "Kowalski"
chwali się nowym produktem, że to właśnie ten, który wybrał jest
najlepszy spośród wszystkich i to na niego powinni zdecydować się
konsumenci.
Znane firmy takie, jak na przykład Nike, Adidas, Puma wykorzystują do
swoich reklam sportowców. Cristiano Ronaldo, znany na cały świat piłkarz
reprezentuje Nike, Leo Messi - Adidasa, najszybszy człowiek świata,
Usain Bolt - Pumę. Firmy wydają miliony euro, aby to właśnie ich
reprezentowały znane osobistości. Pozostając przy sporcie, jego
przedstawiciele niekoniecznie muszą reklamować rzeczy związane ze
sportem. W zagranicznej reklamie, światowej klasy hiszpański tenisista
Rafael Nadal oraz były brazylijski piłkarz, Ronaldo mierzą się ze sobą
przez internet w karty. Grają w pokera. Poniżej reklama:
Po co firmy płacą "grube" pieniądze znanym osobistościom? Skoro mogą
wziąć pierwszego chętnego z ulicy i jemu zapłacić mniej, a reklama
dotyczyć będzie tego samego. Na pewno robią to po to, aby przyciągnąć
większą uwagę potencjalnego klienta. "Patrz, Lewandowski goli się
Gillette! Ja też to robię, więc może i przede mną wielka kariera!".
Różnego rodzaju komentarze wśród publiczności, społeczeństwa wzbudzają
reklamy, obojętnie co przedstawiają. Lecz, gdy gra w niej ktoś znany to
przyciąga to uwagę większego grona odbiorców, wzbudza komentarze,
dyskusje, a co za tym idzie, świadome i podświadome myślenie o tej
konkretnej firmie.
Odbiegając od środowiska sportowego, za przykład można podać chociażby
reklamę Eurobanku, w której obecny jest sam Piotr Adamczyk, znany w
całej Polsce aktor.
Firmy wydają dużo pieniędzy na reklamy, ale mimo wszystko jest to
opłacalne, gdyż pieniądze się zwracają z nawiązką. Znana osoba chętnie
zagra w reklamie, ponieważ dostanie za to pieniądze, a firma będzie
zadowolona, że "właśnie u nas wystąpił/a Pan/i X!" i pomógł/pomogła w
reklamie ich produktu.
Sport to przede wszystkim emocje, rywalizacja, ale również pieniądze czy
popularność. Reklama jest nieodłącznym elementem sportu, zaś sportowcy,
którzy traktowani są niczym greccy herosi wielokrotnie biorą udział w
reklamach. Takie reklamy nie tylko są chętnie oglądane przez ludzi, ale
także wzrasta szansa na wypromowanie się reklamowanego towaru czy marki.
Angaż znanej osoby jest często stosowanym chwytem, gdyż reklamowany
produkt jest często kojarzony z daną osobą co sprawia, że sprzedaż i
popularność towaru zwiększa się i to w wielu przypadkach znacząco. Mimo,
że sportowcy za udział w takich reklamach otrzymują sowite
wynagrodzenia, to dochody z takich akcji zdecydowanie rekompensują
wszystkie wydatki. Oto reklama firmy Nike z udziałem najsławniejszych
zawodników piłki nożnej mająca zachęcać do kupowania ich obuwia.
Sportowcy nie zawsze mogą liczyć na wynagrodzenie finansowe w zamian za
udział w reklamie. Otóż krajowe związki piłki nożnej mogą mieć podpisane
umowy z firmami, które mogą wykorzystać wizerunek pracowników (w tym
przypadku piłkarzy), aby wzięli oni udział w reklamie. Odpowiednie
wynagrodzenie pobiera krajowa federacja, a nie sportowcy, którzy
występują w danej reklamie. Kolejna reklama z udziałem formy Nike, która
zdecydowała się nakręcić "reklamówkę" przed Mistrzostwami Świata w
piłce nożnej w 1998 roku. W roli głównej reprezentacji Brazylii.
Sportowcy niejednokrotnie występują w reklamach, aby zachęcać do wzięcia
udziału w jakimś wydarzeniu przy okazji go promując nadając jemu
wyjątkowy status. Nie inaczej było przed meczem finałowym Pucharu Króla w
2011 roku, gdy zarówno piłkarze Realu Madryt oraz FC Barcelony wzięli
udział w reklamie promującej piłkarskie święto dla koneserów
hiszpańskiego futbolu.
Jeśli wydaje Ci się, że zarabianie na Instagramie jest trudne, zaraz udowodnię Ci jak bardzo się mylisz. Oto kilka pomysłów na to, jak można wykorzystać tę popularną aplikację, do zasilenia Twojego konta.
1. Sprzedawaj zdjęcia
Oczywiście, Twoje zdjęcia muszą być dobre, ciekawe, poruszające. Słowem, muszą podobać się ludziom. Jeśli jednak prowadzisz już konto na Instagramie, które ma już pewne grono fanów, możesz spokojnie zajrzeć na następujące strony:
Instaprints - miejsce, gdzie możesz sprzedać swoje zdjęcie, a ludzie będą mogli je kupić na kubkach, poduszkach, wydrukować na płótnie lub pocztówce.
Twenty20 - dawniej InstaCanvas, wystarczy się zalogować i publikować zdjęcia, a jeśli komuś z użytkowników spodoba się Twoje zdjęcie, może je łatwo kupić.
Prinstagram - miejsce, gdzie nie sprzedajesz samego zdjęcia, ale jego reprodukcje na koszulkach, kalendarzach, kartkach.
2. Partnerstwo z firmą
Działa to mniej więcej na takiej samej zasadzie, jak w przypadku blogów. Napisz z prośbą o partnerstwo do firmy, która mogłaby być tym zainteresowana. Powiedzmy przykładowo, że prowadzisz popularnego Instagrama, na którym zamieszczasz dużo zdjęć książek. Uderz do którejś z topowych księgarni i poproś o partnerstwo.
3. Bądź ambasadorem
Rób zdjęcia swojej miejscowości, ciekawych punktów, kawiarni, miejsc, do których warto się wybrać. Tych nowych i tych całkiem zapomnianych. Prowadź Instagrama sumiennie i dbaj o jakość zdjęć, a kiedy zdobędziesz pokaźne grono subskrybentów, porozmawiaj z kilkoma ciekawymi miejscami, które chciałyby nawiązać z Tobą współpracę. Może byłby zainteresowane promocją swoich wydarzeń?
4. Sprzedawaj rzeczy online
Rysujesz, szyjesz torby, malujesz koszulki lub tworzysz plakaty? Promuj się na Instagramie. Zyskasz dodatkowe grono klientów. Zadbaj o jakość zdjęcia i o to, żeby robić specjalne promocje dla swoich subskrybentów. Możesz też tworzyć oryginalne hasztagi, które będą budować Twoją markę.
5. Prowadź konto na Instagramie
Nie dla siebie, ale dla kogoś. Galerii, szkoły, kawiarni. Obecnie coraz więcej firm ma swojego Instagrama, prowadzenie social mediów może się wydawać łatwe, ale nie każdy ma na to czas i woli zlecić to komuś innemu. Bądź tym kimś!
Nawiązując do tytułu ten zabieg marketingowy bardzo, ale to bardzo opłacił się Rockstar North, a mianowicie kiedy dwa lata temu wydano nową część, kultowej już serii, GTA V, posiadaczy tylko pecetów spotkało wielkie rozczarowanie ponieważ gra wyszła tylko w serii na Playstation i Xbox. Nie było w ogóle mowy o stworzeniu gry na komputer.
Przez te dwa lata firma Rockstar zbywała wszelkie pytania na temat wersji na peceta, odpowiadając, że "wszystko jest do rozważenia", "nie ma nic nowego". Jednak z najnowszego wywiadu opublikowanego na PC Gamer wynikło, że prace nad wersją komputerową rozpoczęły się w tym samym czasie, co wersja na konsole.
"Od początku zamierzaliśmy wydać GTA V na PC-tach. Planowaliśmy to od pierwszego dnia i podejmowaliśmy decyzje technologiczne z myślą, że gra kiedyś trafi na komputery. Deweloping PC-towej wersji rozpoczął się dość wcześnie, ale postanowiliśmy się najpierw skupić na edycjach dla konsol (...), by potem, korzystając ze wspólnej architektury leżącej u podstaw nowych konsol, pomóc sobie przenieść grę na PC-ty i przesunąć poprzeczkę najdalej, jak tylko się da, wiedząc, że mamy okazję stworzyć grę lepszą, niż kiedykolwiek wcześniej” – stwierdził przedstawiciel studia Rockstar North.
I tak po dwudziestu czterech miesiącach, niegasnącej nadziei fanów, miała miejsce premiera GTA V na PC. W dzień premiery, zgodnie z informacją od Steam Spy, sprzedano ponad milion egzemplarzy.
Dużym plusem jest to, że gra została tak zaoptymalizowana, że każdy gracz może cieszyć się piękną grafiką. Odkąd ogłoszono, że powstanie wyczekiwana wersja na PC i pokazano pierwszy urywki gry, najwięksi komputerowcy zajęli się porównywaniem grafiki i ogólnego wyglądu z wersjami na konsole.
Czekanie opłaciło się dla graczy jak i dla firmy. W ten sposób Rockstar najpierw zawiódł oczekiwania większości graczy, a później poczęstował ich tortem z wisienką.
Właśnie podczas finałów futbolu wyemitowano najsłynniejsza reklamę w historii – „1984”. Telewidzowie zobaczyli ją tylko raz 22 stycznia tytułowego roku podczas trzeciej kwarty Super Bowl XVIII. Wystarczyło. Spot nawiązujący do powieści George’a Orwella wprowadził na rynek pierwszy komputer osobisty Apple. Firmę reprezentowała hojnie wyposażona przez naturę dyskobolka, modelka i aktorka Anya Major w pomarańczowych gimnastycznych spodenkach oraz białej koszulce.
Z ogromnego czarno-białego ekranu przemawiał do ogolonych na łyso obywateli w szarych mundurkach Wielki Brat (David Graham): „Świętujemy dziś chlubną, pierwszą rocznicę Dyrektyw Oczyszczania Informacji. Stworzyliśmy, bezprecedensowy w dziejach ogród czystej ideologii, gdzie każdy pracownik może rozkwitać bez obawy o szkodników rozpowszechniających sprzeczne prawdy. Nasze Zjednoczenie Myśli jest bronią potężniejszą niż jakakolwiek armia czy flota na Ziemi. Jesteśmy jednym narodem, jedną wolą, jedną siła, jednym celem. Nasi wrogowie zagadają się na śmierć i pochowamy ich pod własnym bezładem. Zwyciężymy...” Dziewczyna zaś biegła, a za nią policjanci z pałami i tarczami. Dobiegła, okręciła się wokół własnej osi, wypuściła młot prosto w ekran. Podmuch zdumiał obywateli, a lektor odczytał napis: „24 stycznia Apple Computer wprowadzi na rynek Mcintosha. Zobaczycie dlaczego 1984 nie będzie taki jak ‚1984’.”
Spot Scotta utrzymany w klimacie „Łowcy androidów” na zawsze utkwił Amerykanom w pamięci i wyznaczył standard jakości, któremu ogłoszeniodawcy – z mniejszym lub większym powodzeniem – próbując sprostać do dziś.
Największe, najlepsze, zapamiętane - w skrócie:
Najzabawniejsze reklamy przygotowuje tradycyjnie Pepsi. Kiedyś pięć szarych niedźwiedzi przebranych za Village People tańczyło i śpiewało największy hit nowojorskich gejów „YMCA”, zmieniając refren na „PEPSI”. Innym razem Muppety z Miss Piggy i Kermitem na czele zachęcały do odwiedzenia Pizza Hut. Prawdziwy M.C. Hammer, w rytmie „Can’t Touch This” chrupał chipsy Lay. Burt Reynolds tańczył z niedźwiedziem ku uciesze cheerleaderek, polecając usługi firmy kurierskiej FedEx, bo jak tłumaczył narrator: „w każdej dobrej reklamie powinien być ktoś sławny, zwierzak zachowujący się jak człowiek i piękne kobiety”.
McDonald’s pokazał raz śmiertelnie poważny a przez to bardzo śmieszny filmik pseudodokumentalny o frytce, która przypominała z profilu Abrahama Lincolna i rozpętała szaloną licytację w internecie. Szympansy w garniturach reklamowały portal CareerBuilder.com. Kury przeraziły się darmową jajecznicą sieci Denny’s. Tym, co misie lubią najbardziej okazał się nie miód, lecz dietetyczny Budweiser Light. Natomiast dietetyczna coca-cola nie miała szans w starciu ze zwolennikiem Diet Pepsi – Jackie Chanem.
Co z Gwiazdami?
Reklamy Super Bowl to jedyne, w których gwiazdom opłaca się pokazać. Zysk jest nie tylko finansowy, lecz również wizerunkowy. Idol czy idolka wysyła sygnał, że w tym szczególnym dniu jest z narodem, i bawi się równie świetnie jak on.Na ogół efekty są obopólnie korzystne. Tina Turner reklamowała pończochy Hanes eksponując równocześnie swoje nogi uznawanie za najładniejsze na świecie. Były wiceprezydent Dan Quayle zagrał w reklamie ziemniaczanych chrupek, by pokazać, że potrafi dowcipnie wybrnąć z kompromitującej gafy (poprawił ucznia literującego słowo „potato”, słowami „Zapomniałeś o ‘e‘ na końcu.”).
Ostatnio zapanowała moda na reklamy wymyślone przez widzów, czyli copywriterów obywatelskich. O ile produkcja profesjonalnego spotu kosztuje ponad milion, finaliści konkursu firmy takiej jak Doritos wydali na swoje po kilkaset dolarów. Doritos nie tylko złożyło ukłon konsumentom, ale również zaoszczędziło 3 miliony.
Lata 90te. Wielka Brytania. Na tamtejszy rynek ma zastać
wprowadzony nowy samochód. Francuski. Tak, to nie brzmi dobrze. Musimy
pamiętać, że oba narody nie pałają do siebie sympatią. Misssion
Impossible? Wcale nie. Więc jak
najlepiej pokazać taki produkt? Pewne typy przekazu reklamowego silnie osadzone
są w ramach, które mówią co wolno, a czego nie przy prezentacji wyrobu. We wspomnianych czasach gdy chciano pokazać
auto należało eksponować jego zalety, a na angielskim rynku nie można było ani
słowem wspomnieć o znienawidzonej tożsamości produktu. Do czasu. Zmieniło się
to wraz z (wtedy ryzykownym) pomysłem agencji, która miała wprowadzić na rynek
nowe Renault Clio. Reklamie przepowiadano sromotną klęskę.
Było jednak wręcz odwrotnie niż konkurencja przypuszczała.
Model ten odniósł największy sukces w historii spośród wszystkich dotychczas
wprowadzanych na brytyjski rynek samochodów. Jego plany sprzedaży przekroczyły
32%, a samochód pomimo swej wygórowanej ceny zdobył 7% udział w rynku nowych
samochodów. Skąd więc ten sukces? Pomyślmy więc o Francji. Pierwsze nasze
skojarzenia to elegancja, wyczucie smaku. To również kochankowie. Zastosowanie
przez twórców takiej narracji w spocie, skłoniło odbiorcę do podświadomego
łączenia samochodu z pewnością w odniesieniu sukcesu miłosnego. A któż z nas
nie chce być spełniony w tym aspekcie życia? Auto jest towarzyszem miłosnych
podojów zarówno Nicole jak i jej ojca. Wniosek? Clio podoba się zarówno osobom
starszym jak i młodszym. Czy jest szybkie? No ba! Bez przeszkód pokonujemy
trasę z domu do miejsca spotkań z kochankiem.
Nie powinno więc być dla nikogo zaskoczeniem, że reklamę Tatuś i Nicole
(jak zaczęto ją nazywać) emitowano jeszcze (uwaga!) przez 6 lat!
Castrol GTX
Twój olej nie jest wcale najlepszy na rynku? Konkurencja już
dawno wynalazła coś o znacznie lepszych parametrach jakości? Żaden problem.
Sukces odniesiesz nie ze względu na właściwości produktu lecz dzięki
odpowiedniej reklamie. No bo dlaczego wybieramy ten, a nie inny olej? Bo jest
leszy? Czy aby na pewno? Zróbmy więc teraz rachunek sumienia. Przy wyborze
oleju silnikowego (o ile go w ogóle kupujemy) studiujemy metki czy może jednak
kierujemy się jakimiś ogólnym odczuciem o jakości produktu. No właśnie.
Te tajemnicze przeświadczenie o odpowiednich właściwościach to nic
innego jak zasługa reklamy. I nie ważne czy tej w telewizji czy tej szeptanej-
„bo ktoś nam polecił…”. I tak właśnie było w przypadku oleju GTX. Nabywcy
zapytani o wybór sami nie potrafili jednoznacznie uargumentować swojego wyboru
poza stwierdzeniem „Bo jest dobry”.
Czy aby na pewno taki dobry? Mobil 1 na początku lat 80tych
wprowadził olej w pełni syntetyczny, który od względem technicznym znacznie
przewyższał markę GTX. Ale nie był tak reklamowany jak „ciekła inżynieria”.
Muzyka, kropla, klucz francuski. Niezawodna ochrona ale pokazana inaczej niż w
typowy sposób. Tu nie ma tłoków silnika i prezentowania nam jak są chronione.
Śledząc
doniesienia prasowe, gdzie piszą o kolejnym otwieranym,
remontowanym lub planowanym muzeom, nie sposób nie zauważyć, że
tym, co wydaje się być największą możliwą pochwałą (albo
najlepszą możliwą obietnicą) jest przyznanie tytułu
„nowoczesnego i interaktywnego”. To słowa klucze wszystkich
doniesień prasowych na temat muzeów. Zaraz za nimi pojawia się
„użycie multimediów” jako coś bez czego muzeum nie będzie
mogło się obyć. Zacznijmy
jednak od wyjaśniania samego pojęcia „ interaktywności ” Interaktywność to
własność dzieła
sztuki,
która sprawia, że jego odbiorca może
podjąć działania, które wpłyną na kształt końcowy dzieła.
Stanowi jedną z najważniejszych cech współczesnej kultury.
Interaktywność
w sztuce jest
dialogiem odbiorcy i adresata. Sprawia, że dzieło jest inne w
każdym przypadku aktywności odbiorcy. Następuje zmiana elementów
składających się na komunikat
artystyczny.
Twórczość artysty jest
tylko kontekstem dzieła, ono samo zaś powstaje w drugim etapie –
interakcji z odbiorcą.
Myślę,
że sam pomysł interaktywnego muzeum nie jest taki zły, jeśli owa
interaktywność będzie jedynie uzupełniać normalne zwiedzanie.
Jaki bowiem sens istnienia miejsca, które będziemy mogli zobaczyć
tylko na ekranie. Tutaj dobrym przykładem jest Krakowskie Muzeum
Teatralne, gdzie i n t e r a k t y w n o ś ć pozwoli u c z e s t n
i c z y ć widzą w wystawie. Podobnych przykładów można by
mnożyć. Jednak czy właśnie tego oczekujemy od muzeum ? Czy
całkowite wyparcie tradycyjnych wystaw naprawdę jest takie
atrakcyjne?
Czy
naprawdę „nowoczesność i interaktywność” to wszystko, czego
nam trzeba w muzeum? Czy dobre muzeum to
„multimedialne”/”interaktywne” muzeum, a złe muzeum
to…muzeum analogowe?
Czy istniejące aktualnie w Polsce placówki konkurują ze sobą w
walce o tytuł najbardziej interaktywnego – lub nawet „bardziej
niż interaktywnego”, cokolwiek miałoby to oznaczać – muzeum? I
co jest gwarancją sięgnięcia po laur zwycięstwa? Ekrany dotykowe?
Kioski multimedialne? Aplikacje na iPhony?
I
wiele wiele innych nowych super funkcji i możliwości. Poniżej przykład.
Nowe
technologie mają to do siebie, że…szybko się starzeją. To, co
dziś jest ekscytującą nowinką, jutro może okazać się niemodnym
gadżetem. Jak długo to, co „nowoczesne” dziś, pozostanie
„nowoczesne”? I co należy zrobić, kiedy się przedwcześnie
zestarzeje? Jak słusznie zauważyła Helen Featherstone (Content
and Visitor Researcher w
centrum nauki At-Bristol) podczas tegorocznego seminarium Visitor
Studies Group,
muzeum nie może opierać swojej atrakcyjności na ekranach
dotykowych w czasach, gdy większość zwiedzających ma własne w
swoich kieszeniach. Powinno ono przyciągać do siebie widzów czymś
materialnym i unikatowym, czego nie znajdą oni nigdzie indziej, a
wykorzystanie nowych technologii może oczywiście wzbogacić i
urozmaicić przekaz, jednak nie powinno stanowić celu samego w
sobie.
Niestety,
jeśli spojrzymy na doniesienia prasowe na temat polskich placówek,
znacznie ważniejsze niż to, o czym opowiada muzeum oraz dlaczego i
dla kogo powstaje, jest to, czy będzie „nowoczesne i
interaktywne’. Być może taka reklama jest w stanie zapewnić
wspomnianym muzeom popularność wśród spragnionej multimediów
publiczności. Pytanie tylko, na jak długo?