Czy
może być coś gorszego od tatuażu na naszym ciele, który jest
reklamą jakiejś strony internetowej? Wątpię. Ale niektórzy potrafią zarabiać w taki dziwny sposób i czasami to niezłe pieniądze.
Moda na
tatuaże reklamowe zapoczątkowała się jeszcze w latach 90. To była ciekawa
opcja dla niektórych firm próbujących w taki sposób przyciągnąć
do siebie uwagę. Osoby udostępniające swoje ciało dla reklamy
zaczęto nazywać skinvertiserami (skin + advert). Jednym z
najlepszych przykładów, jak nie warto zarabiać pieniądze jest Billy Gibby. On zaproponował różnym firmom używać
jego ciało jako powierzchnię reklamową. Teraz jego twarz i ciało
w całości są pokryte tatuażami.
Na
dzień dzisiejszy facet ma łącznie 37 tatuaży, z których
najwięcej ma na twarzy. Niestety, ostatnimi czasy on ma problem z
poszukiwaniem kolejnych ofert. Wydaje się, że taki rodzaj reklamy
po trochu odchodzi do przeszłości, a to staje się problemem dla
Billego.
Innym
przykładem jest Jim Nelson z Illinois. On zgodził się rozmieścić
reklamę CI Host z tyłu głowy za 7 tys. dolarów. W umowie został
określony punkt, że tatuaż nie może być usunięty przynajmniej
przez 5 lat. Tylko start-upy mogły pozwolić sobie takie szaleństwo,
ponieważ większe firmy nie chciałyby być kojarzone z tak
obrzydliwą reklamą.
Warto dodać, że CI Host szybko przestał istnieć, a reklama na
głowie została :)
Również
jedną ze słynnych skinvertiserów jest Caroline Smith. W 2005 roku,
młoda matka z Utah sprzedała miejsce na czole online-kasynie
GoldenPalace.com za 10 tys. dolarów, których potrzebowała na
opłatę szkoły prywatnej dla syna. O jej dalniejszym losie nic nie
wiem, ale z powodu niektórych zmian w prawie USA, Golden Palace
został zamknięty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.