O lokowaniu produktów i reklamie za pośrednictwem gier komputerowych mówiło się już niejednokrotnie. Wystarczy spojrzeć na
FIFĘ (notabene najbardziej dochodową grę 2015 roku), gdzie banery reklamowe na
wirtualnych boiskach zaczęły pełnić tę samą rolę, co ich rzeczywiste
pierwowzory.
źródło: playstation.com; reklamy YouTube i Twittera w FIFIE 15
Warto spojrzeć jednak na inny, często bardzo podobny do
product placementu, element, który przejawia się w wielu grach i nosi na sobie również znamiona advertisingu... A dokładniej
autoreklamy bądź autopromocji. Mowa o osławionych Easter Eggach, w których
wynajdywaniu prześcigają się
gracze na całym świecie. Easter Egg, Easter Eggowi nie równy.
Przybierają one bardzo różne formy, zazwyczaj humorystyczne, lecz często
są to po prostu elementy wirtualnej rzeczywistości (plakaty, okładki książek,
ekrany telewizorów czy monitorów), które nawiązują do innych produkcji tego samego studia.
Prym w tej dziedzinie moim zdaniem
wiedzie sławne studio
Naughty Dog (twórcy takich hitów jak seria Uncharted
czy The Last of Us), którzy jak najbardziej mają czym się pochwalić w swoim bogatym dorobku ;).
Przykładowo, we wcześniej wspomnianym The Last of Us (kolejnej grze, która
porusza popularną tematykę
„apokalipsy zombie”) w jednej ze scen, kiedy mamy okazję rozejrzeć się Joelem
po sklepie, możemy znaleźć dwa pudełka z grą planszową Uncharted (tak na
marginesie, z którą wiąże się dość ciekawa historia).
Zaś w najnowszym Uncharted 4, które miało premierę tydzień temu, gracze mają możliwość
zagrać (co prawda rękami Drake'a) w znanego Crasha Bandicoota, kultową grę na
PlayStation 1. Gra w grze, brzmi zabawnie?
Takich i podobnych smaczków
poukrywanych w grach mamy więcej.
Jeśli należysz do zagorzałych graczy, odpowiedz sobie na pytanie, ile razy sąm
przyłapałeś twórców, znajdując podczas gry znajome z innych produkcji plakaty
czy inne obiekty? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.