wtorek, 10 maja 2016

INTERNETY cz.1 (ale trochę inaczej niż się spodziewałem)

Nie wiem czy została poświęcona już uwaga zjawisku jakim są Internety. Tak więc zaczynając należy stwierdzić iż Internety to nie jest sieć w jakiej się poruszamy po przez łącza i inne takie technologie. Jest to przede wszystkim stan umysłów ludzi w tej sieci żyjących. Stan ten swoje początki ma w czasach kiedy to ludzie posiadali już połączenie internetowe ale nie byli to wszyscy, tylko grupa jaką określano pojęciem "Internauci". Wieść niesie że to właśnie oni zapoczątkowali tzw. kulturę internetową. Kultura swój największy rozwój zawdzięcza oczywiście powszechnemu dostępowi do Internetu przez wszystkich ludzi na świecie. Jak wiemy by powstała kultura potrzebny jest pierwiastek ludzki tak więc ogólna dostępność była głównym składnikiem.
Według mnie (tak, cały tekst jest subiektywny) Internet dał nam możliwość poznania siebie nawzajem, tj. przekonaliśmy się że niezależnie od miejsca zamieszkania na Ziemi mamy to samo poczucie odczuć, a więc humor, emocje, reakcje itd. I tak, kiedy Internauci kiedyś porozumiewali się w wąskiej grupie, ponieważ to potrafili i uważali się za masterów, tak teraz rodzice dając małemu dziecku smartfon lub tablet "podłączają" je do całej tej społeczności - kultury. Przez ogólny dostęp do Internetu pojęcie "Internauci" zanikło, gdyż najzwyklej w świecie stało się zbędne.
Kiedyś przesiadywanie w Internecie, polegało, no właśnie na czym polegało? Mając teraz 22 lata nie pamiętam w jakim celu używałem Neostrady, wiąże się to pewnie z moją słabą pamięcią do czegokolwiek ale bez jaj. Pamiętam jak chciałem ściągać piosenki i jak szukałem w Internecie różnych sposób, tak pierwszy raz ściągnąłem eMula <chyba tak to się pisze> i stałem się przestępcą oczywiście o tym nie wiedząc...klasyk. I chyba na tym polegało moje zaangażowanie internetowe, trochę bieda ale o czym to ja. Nie będę przytaczał tutaj całej historii Internetu, ponieważ każdy miał tak naprawdę swoją.
Powracając do kultury. Szczerze, nie mam pojęcia czy powstała już spisana przez socjologów książka opisująca środowisko internetowe. W związku z tym że nasze życia współcześnie połowicznie przenoszą się do neta taka książka byłaby niezbędna. Co więcej, myślę że taka książka powinna być już wdrażana w podstawówkach. W swojej zawartości posiadałyby takie rzeczy jak przykładowo: słownik internetowy, spis mediów społecznościowych, zadania rozwijające umiejętność wyszukiwania haseł w Google, czy spis różnych stron ułatwiające życie włączając w to rozmaite aplikacje na smartfony.Małe dzieciaczki pisałyby sprawdziany i inne takie z apek, dyktanda ze slangu internetowego itd. Przedmiot nazywałby się nie inaczej niż po prostu "INTERNETY".
Będąc przy dzieciach, pamiętam czasy, w sumie to niedawno bo "aż" ok.3 lat temu i wcześniej kiedy psycholodzy, rodzice, pedagodzy przestrzegali cały świat o tym że dzieciaki za dużo czasu spędzają przed komputerami, siedzą w Internecie bez żadnej kontroli i jeden Bóg wie na jakie strony tam zaglądają, że gry za brutalne, że brak kontaktu z rzeczywistością itd. Nowdays <żeby znowu nie używać wyrazu "współcześnie"> ci sami dorośli doświadczyli tzw. "chichotu losu" gdyż sami po przez nieunikniony postęp technologiczny wciągnęli się w wirtualny świat stając się tym samym hipokrytami.
Coś na zachętę do kolejnego wpisu.
 
Na tym zakończę część 1, bo i tak miałem pisać o czymś innym ale niestety już tak mam że mega odchodzę od głównego wątku. Jak ja napiszę licencjat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.