Znajome
produkty na planie amerykańskich filmów nie dziwią. Nie dziwi nas James Bond
używający smartfona marki Sony, ani Doctor House sączący swoje uszczypliwości
zza applowskiego macbooka. Product placement nie jest jednak zabiegiem
marketingowym znajdującym swoje zastosowanie jedynie na „zachodnim” gruncie
kinematograficznym.
Zwracam
się głównie do entuzjastów japońskiej animacji, chociaż Ci z Was, którzy swoje
dzieciństwo zawdzięczają Pokemonom czy Dragon Ballowi również mogą zostać, być
może poczują przypływ nostalgii na widok znajomej estetyki anime ;).
Japończycy
– zresztą nic dziwnego, w końcu są społeczeństwem ultra-konsumpcyjnym – z
lokowania produktu korzystają często. Nie ma czemu się dziwić, Japończycy jak
żaden inny naród uwielbiają łączyć przyjemne z pożytecznym.
Zazwyczaj
mocniej eksponowane (a być może po prostu dla nas, zachodniego odbiorcy, są
bardziej zauważalne) są w anime produkty wielkich zachodnich koncernów –
prawdopodobne, że kojarzą się twórcom z „cool” Stanami (jak podobnie jest z
obsadzaniem słynnych gwiazd Hollywood w japońskich reklamówkach). Jedno nie
ulega wątpliwościom – częściej nasza wielkooka postać będzie popijać w upalny
letni dzień Coca-Colę (lub Coco-Colę) bądź Pocari Sweat (czy też Bocari Swaet
;) ) niż jakiś randomowy napitek marki-widmo.
1.
Pizza Hut
(Angel
Beats)
2.
Dr. Pepper
(Steins
Gate)
3.
Dunkin Donuts
(Shirobako)
Po
więcej zapraszam TUTAJ :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.