poniedziałek, 8 maja 2017

Pikio.pl, czyli śmieszne clickbaity w służbie reklamy

„Clickbait” według słownika oksfordzkiego „ma za zadanie wzbudzić zainteresowanie i przekonać oglądającego do kliknięcia w link”.

Może on przybierać różne formy – może być np. niejednoznacznym tytułem, połączeniem takiego tytułu z grafiką czy animacją. Clickbaity są zazwyczaj irytujące, bo po udaniu się w miejsce, które wydało nam się atrakcyjne, zastajemy coś innego, niż się spodziewaliśmy.

Clickbait to narzędzie służące zwiększeniu oglądalności reklam. Im więcej ich wyświetleń, tym więcej zarobi właściciel strony. Z jego punktu widzenia ważne jest, by clickbait był perswazyjny, lecz nie był na tyle drażniący, żeby internauta zraził się do jego strony internetowej i przestał ją odwiedzać.

Ostatnio można zaobserwować zjawisko polegające na tym, że clickbait pełni już nie tylko funkcję zachęty do udania się pod zaproponowany adres, ale jest sztuką samą w sobie – sztuką na dodatek pełną humoru. Jest ona czymś z pogranicza memu internetowego, trollingu, ironii i absurdu (np. jak clickbaicie poniżej). Taka dawka pozytywnej energii ma przekonać rozbawionego użytkownika sieci do tego, by kliknął i zobaczył, co będzie dalej.

Przykładem strony internetowej stosującej zabawne clickbaity jest portal informacyjny www.pikio.pl. Chociaż teoretycznie jest to miejsce, w którym możemy zasięgnąć najnowszych wiadomości z kraju i ze świata, to informacje te bywają dodawane często z kilkugodzinnym opóźnieniem.

Tymczasem fanpage „Pikio” ma na facebooku ponad 130 tys. polubień. Wydaje się, że jest to spowodowane specyfiką clickbaitów odsyłających do newsów. Gdyby były one sztampowe, to można przypuszczać, że witryna ta nie byłaby tak popularna. Jednakże z uwagi na ich atrakcyjność aż chce się udać na (pełną reklam, oczywiście) stronę, po której spodziewamy czegoś równie oryginalnego jak zachęta.

A czy na Was działają clickbaity?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.