poniedziałek, 22 maja 2017

BuzzFeed, królewski content. Cz. II

W pierwszej części wpisu na temat BuzzFeed poruszyłam istotne kwestie oraz sposoby, dzięki którym BuzzFeed króluje. Drugą część chciałabym poświęcić BF z punktu widzenia zwykłego odbiorcy. Wpis podzieliłam na dwie części nie dlatego, że jest tak długi, ale dlatego, że oba przedstawiają różne punkty widzenia, co warto było pokazać osobno.
Zacznijmy od początku. Jak dowiedziałam się o BuzzFeed?
Poniedziałek. Tak bardzo nielubiany dzień tygodnia przez większość populacji. Mój wtedy także nie był idealny. Cały dzień na uczelni, powrót do domu o 20, a po drodze dopadła mnie ulewa. Zima, więc na dworze ciemno od dawna.. Wracam, szybka kąpiel i nadchodzi upragniony i wyczekany odpoczynek. Niestety, za późno by włączyć film, ale za wcześnie, żeby pójść spać. Co teraz? Z pomocą przychodzi przez wszystkich lubiane YouTube. Klikam w jeden z filmów na stronie głównej, jednym okiem oglądam, drugim szukam lepszego zajęcia na wieczór. Automatycznie włączył mi się kolejny filmik z listy, niestety, równie nieciekawy. Z prawej strony w proponowanych filmach widzę zachęcający już tytuł: "15 absurdalnie słodkich zwierzęcych kichnięć".


Jako fanka wszelkich kotków, piesków i innych zwierząt w internecie - musiałam kliknąć. Była godzina 21:30. Od jednego filmiku do drugiego, tematyka zwierząt zmieniła się w temat jedzenia, później alkoholu, testów DNA, udziału w badaniu wykrywaczem kłamstw, testu smaku pizzy za 2$ oraz pizzy za 2,000$ i mogłabym tak wymieniać jeszcze długo. Chodzi o to, że ilość filmów jak i tematów, których dotyczą jest ogromna. A to tylko YouTube. Zainteresowana filmami postanowiłam sprawdzić czym jest ten cały BuzzFeed. Po rozmowie ze znajomymi okazało się, że naprawdę niewielka garstka wiedziała w ogóle o istnieniu BF. Odkąd usłyszeli o tym ode mnie sami zaczęli oglądać i tak w miesiąc od naszych rozmów połowa moich znajomych nałogowo oglądała oraz czytała BuzzFeed. Jak to mówią, najlepszą reklamą jest zadowolony klient. Tak też było w tym przypadku. Ja zaszczepiłam ciekawość, a BuzzFeed zrobił resztę. Obronił się sam. Dalej już poszło łatwo: przeglądałam quizy, listy i testowałam różne przepisy popularnego już BuzzFeedTasty. Mimo tego, że na studiach uczyłam się o "trikach" reklamy i sposobach przyciągania widzów - sama "złapałam się" na tym, że fenomen BuzzFeed to nie bujda, a fakt, który napędzany jest przez miliony zadowolonych odbiorców.


Jak macie trochę wolnego czasu, nudzi Wam się albo jeśli chcecie wiedzieć jakim rodzajem tosta z awokado jesteście, to z łatwością możecie to sprawdzić na stronie BuzzFeed. Poza rozrywką są też newsy ze świata i jestem pewna, że każdy znajdzie tam coś dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.